Jak już trenować, to porządnie!

4 rzeczy, które mówiła mama i miała rację!

Dzisiaj obchodzimy Dzień Matki, dlatego postanowiłem zrobić małe zestawienie. Każda mama ma swoje kultowe powiedzonka, część z nich się sprawdza, a część nie. Pewnie mógłbym wymienić spokojnie kilkadziesiąt, ale dzisiaj odniosę się do czterech, które mają związek z szachami.

1. „Jak już coś robisz, to rób porządnie!”

Pewnie wspominałem o tym na jakimś streamie, ale nie bez powodu ta sentencja znajduje się na głównej stronie mojego bloga. Muszę przyznać, że byłem przeraźliwie leniwym dzieckiem (jak na moje dzisiejsze standardy), a jak wiemy w szachach nie ma sukcesów bez regularnej i systematycznej pracy.

Przez większą część mojej kariery szachowej miałem regularne zajęcia z trenerem dwa razy w tygodniu, które były moim głównym treningiem. Mogę śmiało stwierdzić, że gdyby nie one to zapewne zatrzymałbym się na poziomie drugiej lub pierwszej kategorii. Niestety, ale mój trening samodzielny pojawiał się najczęściej jedynie wtedy, kiedy dostawałem solidne lanie na turnieju…

Można sobie gdybać, ale zapewne gdybym zrozumiał, że „mama miała rację” wcześniej to teraz walczyłbym o GM-a, zamiast o IM-a 😉

Więc prosta porada, szczególnie dla młodych szachistów – jeżeli mama mówi, że „bez pracy daleko nie zajdziesz” to ma rację!

2. „Szachy są ważne, ale nauka jest najważniejsza!”

Prawdą jest, że zawodowym graczem zostaje może 1 osoba z rocznika. Najpewniej ma to związek z punktem pierwszym, ale jednak ryzykownie byłoby odpuścić wszystko inne i skupić się na szachach.

Może to zabrzmieć podejrzanie z ust gościa, dla którego szachy stały się sposobem na życie, ale rzeczywiście wydaje mi się, że nauka to podstawa.

Zapewne znajdzie się paru delikwentów, którzy stwierdzą: „eee tam, a na co mi to! W życiu i tak do niczego mi się całki nie przydadzą!”. Prawda, chociaż nie do końca – nigdy nie wiesz co Ci się w życiu przyda, więc lepiej wiedzieć więcej niż mniej.

Mnie zawsze widziano w jakimś „inżynierskim” zawodzie, ponieważ dobrze ogarniałem matmę, fizykę ale miałem spore problemy z językami obcymi i naszym rodzimym.

Co zabawne teraz pracuję dla zagranicznej firmy, gdzie „bez angielskiego ani rusz” oraz masowo produkuję tłumaczenia/nagrania i artykuły!

A z matmy najczęściej korzystam porównując ceny w sklepie…

3. „Wyszedłbyś na dwór!”

Nie ukrywam, że od lat jestem maniakiem komputerowym. Myślę, że spokojnie można liczyć moje godziny spędzone przed monitorem w tysiącach, jeśli nie dziesiątkach tysięcy.

Metin2, Plemiona, Cywilizacja, Ogame, Lol, Twierdza, Heroes – mogę tak wymieniać bez końca. Gdybym tylko przeznaczył połowę czasu, który zmarnowałem na granie, na trening to pewnie byłbym już w okolicach 2700.

A gdybym chociaż przeznaczył połowę tego czasu na jakiś inny sport to pewnie byłbym w okolicach 2500 😉

Niestety, ale dopiero teraz ogarnąłem, że to „wychodzenie na powietrze” nie jest takim głupim pomysłem. (Od czasu zostania zawodowym trenerem przytyłem już 10kg…) „Mądry Polak po szkodzie”.

4. „Nie jest łatwo zarabiać!”

Ja mam to szczęście, że od zawsze miałem mnóstwo pomysłów na to co chciałbym robić w życiu. Dodatkowo zawsze przykładam się najlepiej jak umiem, więc po rozpoczęciu własnej działalności trochę „uderzyła mi sodówka”.

Z matematyką nigdy nie miałem problemów, więc łatwo obliczyłem, że robiąc 20h zajęć w miesiącu (50zł/h) na moje konto wjeżdża 1000zł, więc jak popracuję 40h (a to mniej niż 2h dziennie!) to będę miał już 2000zł!

Idąc tym tropem założyłem działalność i rozpocząłem moją karierę jako przedsiębiorca z prawdziwego zdarzenia.

Podejmowałem kolejne, kolejne i kolejne współprace, co oczywiście dawało mi coraz większe zarobki, ale w pewnym momencie okazało się, że z pokoju wychodzę tylko do sklepu, a właściwie od świtu do nocy siedzę i prowadzę, bądź przygotowuję zajęcia.

Możecie sobie pomyśleć: „Hej, przecież nawet przy 5h/dziennie*5 dni w tygodniu miałeś 4000zł/miesięcznie!”.

No nie do końca. Na starcie wjeżdża Zakład Ubezpieczeń Społecznych oraz Urząd Skarbowy. A dodatkowo 5h zajęć szachowych jest znacznie bardziej absorbujące niż np. 8h w biurze (kawki, pogaduchy itp. odpadają).

Więc finalnie okazało się, że nie jest tak łatwo jak myślałem (ale i tak jestem zadowolony z obranej przeze mnie ścieżki!).

Ciekawe jakie jeszcze porady mamy okażą się prawdą, aktualizacja za rok 😉

5 Comments

  1. jan calabrese nowak

    To chyba Pan powiedział ze szachy składają sie głównie z wyjątków od reguły :)) Weźmy chocby skoczka na bandzie. Nie każdy stoi źle. Tak samo z radą tyczącą nauki. Gdy mamy do czynienia z takim talentem jak Carlsen lub z tak zdatnym do obróbki materiałem ludzkim jak siostry Polgar , to nauka szkolna musi być podporządkowana nauce szachów li tylko. A decyzja o zawodostwie musi pojawić sie w miare szybko, by zdobyć niezbędne fundusze, choćby na konsultacje z ceniacym sie ( i słusznie ) Kasparowem. Choć i tak kredyt w banku trzeba by zapewne wziąć 🙂 O ile to prawda, to rodzice Carlsena musieli sie zadłużyć w tym celu – ale to była znakomita decyzja i inwestycja w przyszłego mistrza świata. Gdy pan Dzwonkowski narzekał, że w PZSzach idą zbyt małe pieniądze na rzecz naszych zdolnych graczy, to przychodzi mi do głowy taka myśl, że podawanie wszystkiego na tacy możę rozleniwiać. Jeśli rodzice widzą że ich pociecha to ”cudowne dziecko” na miare Morphy’ego czy Rzeszewskiego to powinni sami podjać decyzje o indywidualnym toku nauczania i szybkim przejściu na zawodostwo. Powtarzanie sloganu : ”Nauka (szkolna) jest najważniejsza ” może spowodować ze przegapimy tych kilka najważniejszych lat życia szachisty – ale oczywiście mówie tu o wybitnych talentach. Choć jest teoria że ”talent” to mit. Liczą sie tzw. ”dupogodziny” 🙂 Min. 10 tys ”dupogodzin” by wykształcić geniusza w jakiejkolwik dziedzinie. Związek krajowy może tylko wspomóc ale nie zrobi wszystkiego i za rodziców i przede wszystkim za samego zawodnika. Etapem odsiewu ziarna od plew jest samo organizowanie sobie pieniędzy na dalszy rozwój własnej kariery. Szachy i tak nie bedą nigdy sprawiedliwe. ”Janków Muzykantów” w tym sporcie jest mało. Większość silnych graczy pochodzi z dpbrze sytuowanych rodzin lekarzy, prawników, biznesmenów itd. Trener szachowy kosztuje.

    • Dawid Czerw

      Ja przyjmuję realistyczne podejście. Carlsen jest jeden, a szachistów, którzy „olali” naukę i wyszli na tym tragicznie, setki, jeśli nie tysiące.
      Więc o ile rodzice nie są milionerami to ryzyko według mnie jest całkowicie nieopłacalne 🙂

      • Vadim

        Zgadza się, jest to oczywiste.

  2. Mama

    A nie mowilam że kiedyś zrozumiesz że to wszystko dla twojego dobra synusiu:)

    • Gosia

      I co najwazniejsze, mama zawsze będzie wspierac, mimo że pogadać swoje musi😁

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

© 2024 Dawid szachuje

Theme by Anders NorenUp ↑